wtorek, 28 lutego 2012

Stara pościel = Nowa pościel

Dawno mnie nie było! Jakoś obiecałam sobie, że dopóki nie skończę pewnego projektu w pracy, nie zabiorę się za żadne projekty domowe. Bo niestety najpierw praca a potem przyjemność. No ale gdy tylko wyłączyłam komputer, zabrałam się za przerabianie pościeli. 
Kupiłam ją dawno, ale używałam krótko, przez mojego psa. "Kreski" już niestety nie ma, ale ślady po niej znajduję do teraz, jak np wygryzione dziury w pościeli. Wiem, spanie z psem jest niefajne itd, jednak zdecydowaliśmy się na to celem ratowania paneli podłogowych. Nasz pies był na tyle zmyslny, że ze złości iż nie został wpuszczony do sypialni sikał pod drzwiami zawsze w jednym miejscu, a panele jak wiadomo są bardzo czułe na wilgoć. Także koniec końców Krecha wysikała sobie miejsce w łóżku, niszcząc nam co drugi komplet pościeli. Ale nie o tym miało być. 
Pościel była z Ikei.


Z dziurą wygryzioną na samiusieńkim środku



Normalnie, ktoś by pomyślał, że szkoda zachodu. Jednak po pierwsze pościel użyta była zaledwie kilka razy, po drugie w domu pełno innych materiałowych ścinków, po trzecie (chyba najbardziej zrozumiałe) po prostu szkoda wyrzucać. Przy okazji zauważyłam, że pościel Ikeowa, która sprzedawana jest jako 150x200 cm w rzeczywistości ma niecałe 135x190 cm. Już wiem czemu mi się jakoś dziwnie marszczyła kołdra w środku.


No więc, gdy już umiejscowiłam beznadziejne połozenie dziury, zdecydowałam się wyciąć cały pasek  i dosztukować go z innych kawałków materiałów. Za cel wzięłam poduszkę (która w pościeli 150x 200 była tylko w jednym egzemplarzu - więc na nic mi ona) i stary Ikeowy pled (już wcześniej pocięty. Na spód to już szły jakieś stare skrawki z babcinej szafy.



Po żmudnej pracy z dobieraniem tkanin, mierzeniem i wycinaniem pozostaje nam 30 procent całej roboty czyli szycie. Moja maszyna coś szwankuje więc zeszło mi dłużej, jednak jak ktoś ma dobrą maszynę to idzie w mig. Potem jeszcze szybkie pranko i prasowanko i możemy cieszyć się "nową" pościelą. Muszę stwierdzić , że efekt jest całkiem zadowalający i chyba nawet lepszy od oryginału. W dodatku pościel juz się nie fałduje (nie wiem czy istnieje takie słowo) i mąż zadowolony bo żona nie wydała kolejnej kasy na pierdoły do domu :) Same plusy :)





A tak pościel wygląda od spodu

Słodkich snów!!!!!!!

5 komentarzy:

  1. Świetny pomysł na nowe życie dla starej pościeli :) Bardzo fajnie to wyszło!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz! Szycie jest piekne :)Ja mam pomysl na meskie zuzyte koszule, by je zamieniac na... jaski :) Poki co leza na kupce i czekaja na wene :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie CI to wyszło Aśka!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej że ci się chciało ;), efekt końcowy super, ja ostatnio dostałam od mamy lniane zasłony (odłożone na "przyda się"), jestem w trakcie planowania co z nimi zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie przeróbki...i pościel wyglada na prawdę fajnie:)))
    Ps. kojarzę Twoje mieszkanie z decco...fantastyczny styl:)

    OdpowiedzUsuń